Kino Studyjne w Poznaniu, każde to cudowne miejsce

Kino Muza Jako szanujący się kinoman Kino traktuję jako jedną z ważniejszych lokacji w mieście, zaś miasto Poznań jest mi wyjątkowo bliskie ze względu na odległość w jakiej się znajduje od mojego miejsca zamieszkania jak i ze względu na bagaż emocjonalny. Tak więc łącząc dwie bliskie mi sprawy pomówmy o ciekawych kinach na terenie Poznania.

Kina studyjne łączą dla mnie wszystkie plusy doświadczenia jakie dają nam kino oraz seans w warunkach domowego zacisza. Mamy wysokiej jakości oprawę audio-wideo, fotele nad wyraz wygodne, a niekiedy nawet kanapy rodem z salonu pokoju relaksacyjnego, idealnie. Do tego często ciekawe eventy dostępne dla każdego od ręki, seanse zarówno starych jak i nowych filmów, typowych popcorniaków jak i bardziej niszowych sundanceowych produkcji. Dodatkowo nierzadko czeka na nas po skończonym seansie kosz z plakatami filmowymi oraz możliwość dyskusji z lokalnym gronem zapalonych filmowych fanatyków, prawdziwa gratka dla kinomanów.

https://www.kinomuza.pl/

Kino MUZA –  ulokowane na Świętym Marcinie nr 30 placówka, która powala zarówno pod względem designu jak i wyposażenia oraz repertuaru, oferta zróżnicowanych seansów i festiwali czy wydarzeń specjalnych rzuca na kolana. Sam miałem szansę wziąć udział w pokazie przeglądu ról aktorskich Joaquina Phoenixa (film Mistrz, Joker oraz Nigdy Cię tu nie było) przeglądu ikonicznych filmów Martina Scorsese czyli Taksówkarza i Króla Komedii, a także premierowy seans filmu Mandy(2018) z Nicolasem Cagem.

https://www.kinorialto.poznan.pl/

Kino Rialto – piękne kino ulokowane na ulicy Dąbrowskiego 38, wspaniała lokalizacja w stylu vintage w którym to seans filmu The Lighthouse był dodatkowo cudownym przeżyciem, polecam każdemu spróbować! Zapraszam do Kina Rialto!

https://www.kinomalta.pl/

Kino Malta – znane również jako Kino Charlie Monroe, jest chyba najbardziej kameralnym ze wszystkich kin przytoczonych w tym artykule. Niewielki budynek umiejscowiony między kamienicami na ulicy Rybaki numer 6A, oferuje nam 3 malutkie sale mieszczące 8-12 osób. Dodatkową gratką dla kinomaniaków może być fakt, że kino oferuje seanse na zamówienie, ja dzięki tej możliwości miałem przyjemność obejrzeć tegorocznego zdobywcę Oscara, czyli koreański film Parasite.

Jako słowo podsumowania powiem tyle;

Jeśli macie możliwość wspierajcie kina studyjne w tych trudnych czasach i odwiedzajcie je chętnie jak tylko powróci taka opcja oraz wspominajcie w komentarzach o waszych ulubionych placówkach tego typu w Poznaniu i nie tylko 😉

Opublikowano Popkultura | Otagowano , , , , , | Skomentuj

Nicolas Cage – dlaczego to mój ulubiony facet w Hollywood

Nicolas CageNicolas Cage – ówcześnie kojarzony raczej jak aktor wypalony biorący każdy możliwy kontrakt by tylko powiązać koniec z końcem, kiedyś zaś laureat Oscara grający u wybitnych reżyserów (jak np.: David Lynch) czy u boku fenomenalnych aktorów takich jak Laura Dern czy świętej pamięci Sean Connery. Czy to jednak aby na pewno duch minionych świąt i czasy świetności Nicolas Cage ma już dawno za sobą? Śmiem wątpić.

O tym jak bardzo tęskniłem za tym aż na ekranie pojawi się Nicolas Cage, przypomniałem sobie nieco ponad roku temu, gdy dowiedziałem się, że film Mandy (2018) zadebiutuje w polskich kinach w ograniczonej dystrybucji pod koniec października 2019 roku. Ucieszyła mnie ta wieść niezmiernie i czym prędzej kupiłem bilety dla siebie i mojej partnerki do poznańskiego kina studyjnego MUZA (wspierajcie w tych ciężkich czasach kina studyjne, szkoda byłoby je stracić, bo to naprawdę piękne miejsca do odczuwania i przeżywania sztuki, do tego w przystępnej cenie). Film zgodnie z moimi oczekiwaniami był olśniewający i zostawił naszą dwójkę wyjątkowo rozemocjonowanych. Nicolas Cage w tym filmie kradł show, emocje wręcz wylewały się z ekranu, gniew, żal, rozgoryczenie, istna furia, jako próbkę polecam sprawdzić trailer tej produkcji, a najlepiej całość. Nicolas Cage poprowadzony przez reżysera Panosa Cosmatosa (Mandy, Za czarną tęczą) wypada niesamowicie i zapowiada bieg ku odkupieniu aktorskiej ścieżki kariery Nica, co udowadnia jego kolejna rola w Kolorze z Przestworzy.

Można jednak wiele mówić o tym jak dany aktor ma szansę od świata by się odkupić, podawać można wiele logicznych argumentów, prowadzić spory itd. Jednak powód dlaczego Nicolas Cage jest moim ulubieńcem jest o tyle prosty co nie zrozumiały. Nic po prostu wypada dla mnie jako ciekawa persona, będąca na takim etapie kariery gdzie może podejmować wiele dziwnych i nieoczywistych angaży, a ze względu na posiadane umiejętności może się wcielić w kogokolwiek i w zasadzie gdziekolwiek. Może dostanie angaż w Marvelu, albo „powróci” do roli Supermana, patrząc na to jak teraz wygląda uniwersum DC jest na to szansa, a może dostaniemy kolejne fantazyjne horrory gdzie Nicolas Cage pojawi się w roli głównej. Pożyjemy zobaczymy.

P S Spójrzcie jeszcze raz na zdjęcie w nagłówku, Piękny Człowiek <3

 

 

Opublikowano Popkultura | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Dlaczego Michał Żebrowski to lepszy Keanu Reeves

Keanu Reeves z nad Wisły„Oh Keanu, Keanu!” – Temat naszego rodzimego dubbingu niejednokrotnie bywa sprawą kontrowersyjną jednak ja jako naczelny sceptyk tego rodzaju ścieżki dźwiękowej chciałbym się wypowiedzieć, wbić kij w mrowisko i nielicho zamieszać. Zacznę zatem od łagodnego stwierdzenia, że naprawdę bez krztyny ironii lubię polski dubbing w Cyberpunku 2077.

Poważnie, piszę to najpoważniej jak umiem, w moim najlepszym garniturze do pisania tak ważnych dla losu świata najpoważniejszych z poważnych stwierdzeń (szarym dresie). Żarty jednak na bok, ścieżka dźwiękowa wypada świetnie, dialogi są nagrane w wysokiej jakości, a w rolach zarówno pierwszoplanowych jak i drugo-, trzecio- i jeszcze dalej planowych. Kamil Kula w roli męskiego V wypada bardzo fajnie (moje zaskoczenie tego roku jeśli chodzi o aktorów dubbingowych), Lidia Sadowa fenomenalna w roli żeńskiej V, Jacek Król jako Jackie Welles i wielu, wielu innych, tak jak bohater tytułowy czyli ten „lepszy” Keanu Reeves z nad Wisły.

Skoro już posiadam waszą uwagę, mogę bez problemu oddać się swoim rozważaniom i swego rodzaju wyjaśnieniom. Zacznijmy od tego, że uwielbiam Keanu Reevsa, bo to świetny facet i nierzadko kompetentny aktor, świetny chociażby w Adwokacie Diabła, Matrixie czy z nowszych dzieł pokroju Toy Story 4 czy serii John Wick. Świetnie też wypada rzucając one-linerem w trailerze do Cyberpunk 2077, wspomnienie o jego „Wake the f*ck up, samurai, we have city to burn” śni mi się po nocach i z tych snów wybudza, jednak w samej grze aktor pozostawia już nieco więcej do życzenia, wtem jednak pojawia się on, cały na biało, ex-wiedźmin, Michał Żebrowski, który w roli narcystycznego rockerboya wypada FE-NO-ME-NAL-NIE! To wszystko z jednej prostej przyczyny, bohater odgrywany przez Żebrowskiego jest zniuansowany, rozwija się zgodnie z biegiem fabuły, zaś Keanu gdy tylko musi się wychylić nieco poza ramy typowego złodupca (od angielskiego badass) zwyczajnie wypada drętwo. Także jeśli mamy być precyzyjni najlepsza wersja Johnna Silverhanda w którą wcielają się obaj panowie to:

Głos Żebrowskiego i wygląd Keanu Reevsa i nie może być inaczej..

Michał Żebrowski to najlepszy Johnny Silverhand i z tym stwierdzeniem was zostawiam samurajowie, miasto samo się nie spali.

Opublikowano Gry Wideo | Otagowano , , , , , , , | Skomentuj

Cyberpunk-2077 – 31h grania czy to dużo w tym świecie

Cyberpunk-2077Cyberpunk-2077 – 31h grania czy to dużo w tym świecie? W tym artykule chciałem się podzielić swoimi subiektywnymi odczuciami na temat rozgrywki w nowej produkcji studia CD Projekt Red. Sam na liczniku mam nieco ponad 30h, co ustanawia moją postać pod koniec Aktu 2 głównej fabuły (gra składa się z prologu i 3 aktów) także jeszcze sporo przede mną, zwłaszcza, że od paru godzin skupiam się na aktywnościach pobocznych,  o czym niżej. Swój artykuł piszę przed zainstalowaniem najnowszego hotfixa 1.06, także błędy o których wspomnę mogą już być wyeliminowane.

Pierwsze godziny: Na początkowym etapie mojego zwiedzania świata Cyberpunk-2077 czyli Night City oraz terenów temu miastu podległych zająłem się nauką podstawowych mechanik rządzących grą oraz dosyć sprawnym popychaniem fabuły głównego nurtu do przodu. Szybko poradziłem sobie z prologiem i wbiegłem pędem w Akt 1, zawiązałem pierwsze ciekawe relację z postaciami (Jackie – królu, szacuneczek) oraz przekonałem się, że być może skrytobójczy sposób rozgrywki będzie preferowanym przeze mnie stylem. Hakowanie i skradanie wypada niesamowicie miodnie i mimo pojedynczych ubytków w jakości AI przeciwników nie spotkałem się z błędami na tyle uciążliwymi by zepsuły mi one wrażenia z rozgrywki. Pomykanie pomiędzy osłonami, ciche eliminacje oraz przejmowanie wrogiej elektroniki daje sporo satysfakcji, a przynajmniej mi dawało jej wiele zwłaszcza w początkowych etapach rozgrywki w grze Cyberpunk-2077, która w wymowny sposób uświadomiła mi, że bez wspomagania celowania rodem z Grand Theft Auto czy Red Dead Redemption 2 nie jestem zbyt kompetentnym strzelcem. Przechodząc kolejne misje, które  mają zaprowadzić nas na szczyt, pozwolić nam zasilić grono elity najemniczej Afterlife. Intryga zawiązuje się dynamicznie, gra płynnie przechodzi z misji do misji, a ja coraz bardziej zastanawiałem się o czym mówią ludzie narzekający na tę grę, wszak poza sporadycznymi spadkami płynności i naprawdę nielicznymi niedoczytanymi teksturami ta gra jest bezbłędna, a na mojej wysłużonej przez lata grania Playstation 4 Slim nie mogłaby działać lepiej. Cóż, w niedługim okresie od tej myśli Cyberpunk-2077 postanowił zacząć uprzykrzać mi przygodę w mieście snów…

Tragikomedia Cyberpunk-2077 – czyli moja rozgrywka po skończeniu Aktu 1:

Przepraszam, że nie rozwodzę się tutaj zbytnio nad meandrami fabuły, ale planuję serię artykułów spoilerowych w których już bez granic będę mógł o Cyberpunku opowiadać. Wracając jednak do mojego zwiedzania Night City, na liczniku mam +/- 10h, przede mną według opinii jeszcze ze dwa razy tyle na moim ekranie zaczęły dziać się cuda, jednak daleko im było do Jezusa mnożącego jedzenie, chodzącego po wodzie czy zmieniającego wodę w wino, a dużo bliżej do plag egipskich, o zgrozo! Ot pierwsza sytuacja z brzegu, wchodzę sobie jak gdyby nigdy nic do lokacji, jakiś pub, myślę fajnie nowe zlecenie popchniemy fabułę do przodu, jednak ku mojemu zdziwieniu postać nie była skora do rozmów ze mną ponieważ nie miała twarzy. Ja natomiast twarz posiadałem w tamtym momencie, a na niej wypisaną niemałą konsternację. Na moje szczęście wczytanie ostatniego stanu gry pomogło w usprawnieniu mojej podróży po świecie Cyberpunk-2077, a moi rozmówcy od tego czasu „tylko” kilka razy mieli wodę w ustach i nie mieli zamiaru ze mną porozmawiać czego nie planowali nawet sami twórcy gry. Innym razem wjeżdżając w ścianę jednego z budynków dowiedziałem się, że jestem szczęśliwym posiadaczem jedynego w swoim rodzaju miedzywymiarowego motocykla, co w najprostszy sposób można interpretować jako fakt, że trafiłem do limbo i nabyłem niebywałą możliwość zwiedzania Night City również od spodu – na takie doznania właśnie liczyłem wkładając swoją kopię płyty z grą do napędu konsoli. Intensywne emocje. Po kilku takich przygodach postanowiłem zostać Wiedźminem świata Cyberpunk-2077 uzbrojony jednak zamiast w dwa miecze, to w dwa pady, jeden na bugi drugi na gliche i do boju. Następne godziny pomiędzy odhaczaniem kolejnych znaczników na mapie poświęciłem na psucie gry i w ten oto sposób raz wykrzaczyłem grę jadąc szybko po nierównym podłożu, za drugim razem zaś okładając pięściami telewizor umieszczony w windzie. Innym razem pojeździłem samochodem siedząc niby na kolanach kierowcy, a tak naprawdę w dziwny sposób eksplorując całym sobą wnętrze mojego przewoźnika, opis jak z rasowego body horroru, a to jedynie nowości, którymi chce nas uwieść rok 2077. A wszyscy marzą o latających samochodach.. Długo można jeszcze opowiadać o „cudach” z tego świata, ale pozwolę sobie wspomnieć o jednej rzeczy i ten artykuł na niej skończyć, żeby nie było tu tylko o narzekaniu.

Historia miłości i nienawiści czyli licznik pokazał mi przebity próg 25 godzin w Cyberpunk-2077:

W swojej mowie końcowej przytoczę pewną historię o upierdliwych połączeniach, telefonicznych, zbuntowanych taksówkach i zatroskanej sztucznej inteligencji…zaciekawieni? Zapraszam zatem dalej. Na początku gry mamy do czynienia z niejakim Delamainem czyli sztuczną inteligencją prowadzącą firmę taksówkarską. Ów jegomość ma tę irytującą cechę, że wyjątkowo często lubi do nas dzwonić, co zmotywowało mnie do jak najszybszej próby zakończenia tej znajomości w Cyberpunk-2077. Ku mojemu zdziwieniu szybko okazało się, że na skutek błędu gra ignoruje fakt istnienia jednej z taksówek co skutkuje brakiem możliwości wykonania przeze mnie powyższej misji. Zrezygnowany poddałem się i pogodziłem z losem odbierania kolejnych i kolejnych telefonów, dziesiątek połączeń na przestrzeni kolejnych godzin wirtualnej rozgrywki. Po czasie przyzwyczaiłem się do tego, zacząłem ignorować, a po czasie nawet z radością myśleć o kolejnym telefonie od Delamaina. Jako jedyny w brutalnym świecie Cyberpunk-2077 dbał o to bym czuł się w tym mieście potrzebny. W końcu postanowiłem powrócić do misji od mojego najlepszego, najbardziej nadgorliwego druha (dodatkowo zachęciła mnie spora dawka poprawek do gry które wyszły w postaci hotfixów nr 1.03, 1.04 oraz 1.05). Nie rozwodząc się nad tym długo wspomnę jedynie, że tym razem misja się powiodła i tak udało mi się zakończyć tę trudną dla mnie relację. Delamain,  żegnaj przyjacielu :( zawsze będę pamiętał Twoje słowa „W pańskim miejscu pobytu znajduje się jeden z moich samochodów”…

Mam nadzieję, że lektura była miła, Pozdrawiam z miasta snów, Cyberpunk-2077.

 

Opublikowano Gry Wideo | Otagowano , , | Skomentuj

Cyberpunk 2077 – Klęska pod naporem hype’u

24_cyberpunk_2077_patch_1_06_usuwa_problem_zwiazany_z_plikami_zapisu_poprawiono_tez_optymalizacje_na_konsolach_1_bCyberpunk 2077 miał swoją premierę 10 grudnia 2020 po wielu perypetiach, wielokrotnym przesunięciu daty debiutu i tak dalej i tak dalej. Każdy w kraju wie jak to było, bo media huczały o tym do nas z każdej możliwej strony. Gracze mieli różne oczekiwania i na tym będzie skupiać się treść mojego artykułu. Czy były to w ogóle rzeczy możliwe do spełnienia? Czy CD Projekt Red poległo pod spiralą hype’u, którą sami nakręcili? Pochylmy się nad tym i przemyślmy oraz omówmy kilka kwestii.

Pierwszą rzeczą na której warto się skupić to fakt mylnego w mniemaniu wielu czasu trwania produkcji samej gry, bo wbrew obiegowej opinii pomimo tego, że pierwszy teaser Cyberpunk 2077 otrzymaliśmy już w 2013 roku to pracę nad samą produkcją zostały wszczęte dopiero w 2016/2017 roku. Także mamy do czynienia z maksymalnie 4-letnim okresem produkcyjnym, a nie tak jak pisze wielu ludzi 8-letnim. Czy zatem tak „krótki” czas tworzenia, może stanowić usprawiedliwienie dla pojawiających się w grze cięć i bugów? Nie do końca, ale to przenosi nas płynnie do drugiego znacznie gorszego problemu aniżeli słaba komunikacja studio – gracze…

Mowa tu będzie o dziale marketingu, ilość sprzecznych komunikatów bije ilość błędów i glichy w samej grze. Przykład pierwszy z brzegu niejednokrotnie przytaczane słowa o tętniącym życiem zatłoczonym mieście, tym czasem mieliśmy do czynienia z tłumem z jakim spotkał się Will Smith w filmie „Jestem legendą”. Brak słów. Druga sprawa to często sprzeczne komunikaty w trailerach, co do klimatu gry, samej koncepcji rozgrywki i fabuły. Wielu ludzi liczyło na wiernego klona gry z serii Grand Theft Auto jedynie w otoczce sci-fi, jakie było ich rozczarowanie kiedy otrzymali kolejnego Wiedźmina od twórców ekhm…Wiedźmina. Nierzadko słyszy się głosy graczy o domniemanej wyciętej zawartości, którą to dział marketingu im „obiecał”, wiele się słyszy o usuniętej mechanice parkour, pościgów, modyfikowaniu samochodów na zbyt biednym drzewku rozwoju postaci kończąc.

Teraz sam jako gracz spróbuję się odnieść do krytycznych głosów wobec danych kwestii i nie tyle próbować usprawiedliwić twórców Cyberpunk, a raczej pochylić się nad ciekawym zjawiskiem jakim jest hype i jak nierzadko stanowi on miecz obosieczny na rynku gamedev’u:

Głos pierwszy: Coś miało być, a w grze tego nie ma.

W przypadku Cyberpunk jak i wielu innych gier na etapie produkcji część rzeczy najzwyczajniej w świecie wypada przez różnice koncepcyjne czy zmiany projektowe, co jasno mówi nam, że do wszelkich zapowiedzi trzeba podchodzić nie tyle z nieufnością, a raczej zdrowym rozsądkiem i ograniczonym zaufaniem.

Głos drugi: Z trailera i materiałów promocyjnych zrozumiałem, że Cyberpunk wyglądać będzie *tak i tak*

Tutaj już zbliżamy się do sedna problemu jakim jest subiektywne podejście do materiałów promocyjnych, co jest o tyle kłopotliwe, że nie bardzo wiadomo co począć gdyż osobistego podejścia każdego z nas nie zmienimy, zawsze znajdzie się w takich materiałach coś co będzie miało dwojakom naturę. Często w tych przypadkach mówi się o ukazaniu świata Cyberpunk 2077 czyli Night City w trailerach jako kolorowej, pełnej ekstazy i wybuchów metropolii co wielu ludzi odebrało jako jasny znak równie ekstrymalnej jeśli chodzi o wydarzenia fabuły. Dostaliśmy jednak zgoła coś innego, historię obfitującą w rożne emocje jednak nie takie jakie towarzyszą nam przy kinie akcji, a bardziej te z którymi mamy do czynienia przy lekturze ciężkiej egzystencjalnej prozy sci-fi z której to Cyberpunk czerpie garściami.

 

Także Cyberpunk na samym wstępie ma wiele problemów, a sprawa złożona jest dużo bardziej co mam nadzieję rozwinąć w kolejnych artykułach poświęconych grze.

 

Opublikowano Gry Wideo | Otagowano , , , , , , | Skomentuj

Witaj, świecie!

Witaj na mojej stronie opartej na WordPress-ie.

Skoro widzisz ten tekst, to oznacza to, że moja strona nie jest jeszcze w pełni gotowa – do tej pory została przeprowadzona szybka instalacja WordPress-a, za pomocą automatycznego instalatora w darmowym hostingu PRV.PL.

Instalator skryptów umożliwia zamieszczenie na naszej stronie takich skryptów jak WordPress, Joomla czy forum phpBB. Nie musimy się martwić o ustawienia, uprawnienia oraz dane dostępowe do bazy MySQL – wszystko przebiega automatycznie, wystarczy pojedyncze kliknięcie i po kilku sekundach na naszej stronie pojawia się gotowy skrypt, a my otrzymujemy dane dostępowe do panelu administratora i od razu możemy przystąpić do publikacji naszej strony, bez zagłębiania się w szczegóły techniczne. Zobacz jak to wygląda »

 

Opublikowano Bez kategorii | 1 komentarz